Ministerstwo Sportu i Turystyki nie dało nawet złotówki dofinansowania na modernizację sal gimnastycznych w łódzkich szkołach prowadzonych przez miasto. Tymczasem przeznaczyło milion złotych na budowę infrastruktury sportowej w szkole salezjańskiej w Łodzi. Radni SLD Sylwester Pawłowski oraz Małgorzata Moskwa - Wodnicka twierdzą, że decyzja ministerstwa ma kontekst polityczny.
- W marcu 2017 r. Urząd Miasta Łodzi złożył wnioski na dofinansowanie remontu generalnego 13 szkolnych sal gimnastycznych wraz z zapleczem - mówi wiceprzewodnicząca klubu radnych SLD Małgorzata Moskwa - Wodnicka. - Szkoły były wybrane tak, by modernizacja sal była przeprowadzona razem z termomodernizacją szkół. Remont byłby więc kompleksowy. Wnioski opiewały na kwotę ponad 9 mln zł - z czego dofinansowanie z ministerstwa miało wynosić 30 proc., czyli około 2,5 mln zł. Ministerstwo Sportu i Turystyki przedstawiło właśnie wyniki programu "Wspierania i rozwoju szkolnej infrastruktury sportowej" . Niestety z przykrością stwierdzamy, że Łódź została pominięta w tych wynikach. Dostaliśmy... 0 złotych. Natomiast PiS chwali się, że wspiera sport w Łodzi. I rzeczywiście, jest "rodzynek", który został wsparty kwotą miliona złotych na lata 2017-2018. Jest to nie prowadzona przez łódzki magistrat szkoła salezjańska w przy ul. Wodnej w Łodzi. Szkoła wybuduje boisko piłkarskie, bieżnię oraz 2 boiska wielofunkcyjne.
Sylwester Pawłowski, przewodniczący klubu radnych SLD dodaje, że dostrzega wyraźne tło polityczne tej sytuacji.
- Nie znane są nam kryteria, jakie przyjęło ministerstwo, by obdarzyć wsparciem placówki na terenie województwa łódzkiego i w mieście w ciągu najbliższych 3 lat - mówi Sylwester Pawłowski. - Ministerstwo nie czuje się też spadkobiercą swoich poprzedników. Zdaje się nie zauważać, że to z pieniędzy publicznych, przez ostatnie lata wybudowano kilkaset orlików. Tymczasem ani jedna złotówka, z przewidzianych na najbliższe 3 lata pieniędzy z ministerstwa - nie zostanie przeznaczona na remont ulegającej niszczeniu infrastruktury. Na gminach więc spoczął obowiązek dbałości o orliki. Ale jest coś o wiele gorszego. Na tych orlikach pracują animatorzy, którzy do 2016 r. byli wynagradzani w 50 proc. z ministerstwa. Dzisiaj ta pozycja zniknęła z budżetu ministra... Nie wątpimy, że Łódź sobie poradzi z zatrudnieniem animatorów. Ale w innych, mniejszych gminach może to oznaczać, że zabraknie opieki nad dziećmi.
Źródło.